Ludzie

ZOSIA SZANTER (1952-2016)


Zosia Szanter zmarła w nocy z 11 na 12 listopada 2016 roku. Na warszawskich Powązkach odbyło się nabożeństwo żałobne i pogrzeb. Pożegnał ją syn Michał i liczna grupa Przyjaciół. 
 
Zosia zdobyła charyzmę w środowiskach związanych z Beskidem Niskim a szczególnie z dwoma łemkowskimi wsiami Nowicą i Przysłupem po zorganizowaniu w latach 1979-81 społecznej akcji remontu zabytkowej cerkwi na Przysłupiu. Dzięki temu uratowany został jeden z ciekawszych zabytków w Beskidzie Niskim. 
 
Była historykiem sztuki, autorką szeregu publikacji poświęconych historii Łemkowszczyzny i sztuce cerkiewnej południowo-wschodniej Polski. Przez wiele lat kierowała Stowarzyszeniem Terka Karpacka realizując projekt naukowo-wydawniczy „Z przeszłości Łemkowszczyzny”. Fotografowała bieszczadzkie i beskidzkie cerkwie, pisała ikony. Kochała Beskid, fascynowali ja Łemkowie. Na długo pozostanie w pamięci i sercach wielu ludzi.
 
JAN MICHALAK (1947 - 2013)
 
 
Odeszła kolejna wielka postać, z rodziny Michalaków - twardych Łemków -
Jasio, Łancio, Wancio ....
Bez Ciebie Nowica nie będzie już taka sama.
Niedawno żegnałeś Matkę i Ojca,
a dzisiaj Syna żegnamy - sól tej ziemi,
wspomnieniem, opowieścią, Miłością. 
Wypatrując Go w krajobrazie.
Pod tym łemkowskim nieboskłonem.

Mów do mnie jeszcze ... Pietrze ... Wietrze

Piotr Bussold - tekst
Tomasz Sikorski - zdjęcia


 
BAZYLI (WASYL) MICHALAK 
(1916 - 2010)


Człowiek-Historia - jeden z najstarszych mieszkańców Nowicy - pamiętający trudne losy Łemków - Wasyl Michalak. Już nigdy nie zobaczymy uśmiechu na Jego twarzy, nie usłyszymy Jego opowieści - ale zawsze będzie z nami - w Naszych sercach i w pamięci. Żegnaj .... i do zobaczenia, Wasylu. (luty 2010) 

PIOTR SCHARFENBERG 
(SZAFKA)


"Miałam przyjaciela, jakiego nie ma nikt na świecie. Był jak dziki konik z brązową grzywą, pachniał wiatrem. Oswoiłam go pewnego lata. Mojego przyjaciela spotkałam na górskich łąkach. Biegł, lecz jego spojrzenie zatrzymało się na mnie na chwilę. Ta chwila była nasza.

Tego lata dał mi przedziwną tęczową kulę. Szkło było kruche, popękane. Ostrożnie trzymałam je w dłoniach i niosłam aby jeszcze choć chwilę istniało. Tego lata dał mi małego umierającego zajączka, abym go kochała przez krótką chwilę jego umierania. Dał mi swoją ostatnią miłość.

Nasza przyjaźń zdawała mi się czasem nierealną, niczego nie żądała, nie układała planów na przyszłość, była po prostu ciepłą, przyjazną falą, którą do siebie wysyłaliśmy. Mój przyjaciel umarł, wiedziałam, że to było nieuchronne.

Kim byłam dla niego? Czy potrafiłam iść z nim aż do kresu? Tęsknię za nim cygańską częścią mojej duszy, tęsknię bardzo..."
- - - Kasia z Leszczyn